Przedsiębiorcy wciąż bankrutują

W Polsce w minionym miesiącu zbankrutowała blisko setka przedsiębiorstw, czyli o jedną czwartą więcej niż przed rokiem. – Lipiec jest pod tym względem miesiącem rekordowym – mówi Grzegorz Błachnio, ekspert Euler Hermes. Od przeszło 10 lat nie było takiej liczby upadłości. Pogłębiają się przede wszystkim problemy w branży budowlanej, ale kłopoty mają również firmy produkcyjne i usługowe. Co gorsze, nie widać żadnych symptomów poprawy.

Według danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego w lipcu sądy orzekły o upadłości 98 firm, które zatrudniały łącznie ponad 3,5 tys. pracowników. Najwięcej przedsiębiorstw upadło na na Dolnym Śląsku, na Mazowszu i w Małopolsce. Przed rokiem podobnych przypadków było 75, co oznacza wzrost o prawie 25 procent. Lipcowe dane wpisują się wyraźnie w tegoroczne tendencje.

 – Od początku roku mamy blisko siedmioprocentowy wzrost liczby upadłości w stosunku do tego samego okresu roku ubiegłego – mówi Grzegorz Błachnio ekspert w Towarzystwie Ubezpieczeń Euler Hermes z Grupy Allianz.

Od początku roku zamknęło się już 581 przedsiębiorstw. W pierwszych miesiącach nasiliła się liczba bankructw w przemyśle i firmach produkcyjnych. Dzisiaj problemy ma znów przede wszystkim branża budowlana. Jedna trzecia spośród orzeczonych w minionym miesiącu upadłości dotyczy właśnie tego sektora. Tak dużo nie było od zeszłego roku.

 – W ubiegłym roku taka liczba upadłości w budownictwie miała miejsce na koniec sezonu, w październiku, gdy prace budowlane były na ukończeniu – zastrzega Błachnio.

Według analityka, kolejne miesiące mogą być dla budownictwa równie trudne. Należy spodziewać się dalszych kłopotów na rynku, z którymi przedsiębiorstwa mogą sobie nie poradzić. Trzeba liczyć się z tym, że kolejne będą postawione w stan likwidacji.

 – Nie ma  przełomu, ponieważ brakuje nowych inwestycji – mówi Błachnio. – W pierwszym półroczu spadła o około 20 tysięcy liczba nowo rozpoczynanych budów mieszkań w stosunku do średniej liczby z ostatnich trzech lat.

Produkcja budowlano-montażowa w pierwszym półroczu jest mniejsza o ponad 20 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Musi to znaleźć swoje odzwierciedlenie w wynikach i kondycji finansowej firm budowlanych.

 – Gros z tych upadłości skupiło się w województwach na południu Polski, zwłaszcza w województwie śląskim, aż osiem w skali jednego miesiąca – mówi Błachnio.

W województwie dolnośląskim takich upadłości było sześć. Z rynku musiało się wycofać kilka firm z Małopolski i z województwa podkarpackiego. Jest to efekt m.in. mniejszej liczby inwestycji infrastrukturalnych. Wiele spośród firm, które ogłosiły upadłość, pracowało m.in. przy budowie i wykańczaniu autostrad. Tego typu działania ruszą na nowo najwcześniej w roku 2014 roku, po wejściu w życie nowego budżetu Unii Europejskiej i przydzieleniu Polsce nowych środków finansowych. Wtedy też powinny rozpocząć się inwestycje związane z energetyką.

 – Za wcześnie jeszcze mówić o odwrocie – prognozuje ekspert Euler Hermes.

Zdaniem Błachnio w tym roku upadnie o około 10 procent więcej firm niż w roku ubiegłym. Należy przypomnieć, że w roku 2012 wzrost był trzykrotnie większy niż w 2011. Można więc szacować, że w roku 2014 na polskim rynku będzie o około 1/3 mniej firm niż trzy lata wcześniej.

 – Liczba upadłości szybko nie zacznie się zmniejszać: będzie się wahać, będzie trochę rosła w poszczególnych miesiącach, w innych spadała, natomiast nie będzie szybko się zmniejszać – mówi Grzegorz Błachnio.

Na razie nie widać przełomu w budownictwie. Nie ma nowych zamówień, na czym cierpią również branże z nim powiązane. Eksport i konsumpcja wewnętrzna wprawdzie są na plusie, ale niewielkim. Nie są dzisiaj w stanie dostarczyć na rynek takiej gotówki, która dałaby impuls do wyraźnego rozwoju naszej gospodarki, czy to w produkcji, czy też w handlu.

[Newseria.pl] Tytuł artykułu pochodzi od serwisu Biznes-blog.pl

reklama:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.