O prawie 6% rok do roku zdrożały w zeszłym miesiącu codzienne zakupy. Jest to pewnym zaskoczeniem, bo w pierwszych dniach grudnia ceny wzrosły o blisko 8% rdr. Znawcy rynku uważają, że gdyby sieci handlowe nie powstrzymały galopujących podwyżek, święta w polskich domach okazałyby się dużo droższe. Powodem takiej aktywności retailerów mogła być obawa o mniejszy ruch w sklepach, tym bardziej że branża retailowa zrobiła o 19% mniej promocji niż rok wcześniej. Eksperci też podejrzewają, że w związku unijną dyrektywą, sieci handlowe zrezygnowały z części tzw. pseudozniżek. Jednak i tak intensywnie konkurowały ze sobą w okresie zwiększonych obrotów, co było widoczne w ogólnym wyhamowaniu cen.
Najnowszy raport pt. „INDEKS CEN W SKLEPACH DETALICZNYCH” wykazał, że w grudniu br. codziennie zakupy zdrożały średnio o 5,6% rdr. Dotyczyło to ponad 100 najczęściej wybieranych przez konsumentów produktów codziennego użytku. Łącznie zestawiono ze sobą blisko 56 tys. cen detalicznych z prawie 30 tys. sklepów należących do 57 sieci handlowych. Warto wspomnieć, że w listopadzie wzrost (wg tej samej metodologii) rok do roku wyniósł prawie 7%, w październiku – ponad 8%, a we wrześniu – przeszło 10%. Zatem z miesiąca na miesiąc dynamika podwyżek wciąż spada. Ponadto utrzymuje się na jednocyfrowym poziomie.
– Ten trend pozostanie z nami, dopóki nie zniknie zerowa stawka podatku VAT i będą obowiązywały programy chroniące przed podwyżkami cen energii elektrycznej, gazu ziemnego i ciepła. Koszty zakupów wciąż będą rosły, tylko wolniej, pozostając na bardzo wysokim poziomie w stosunku do dochodów Polaków. Nadal będą stanowiły poważny problem dla wielu rodzin. Ogólnie rzecz biorąc, nie ma wielu powodów do optymizmu – przekonuje dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito.
Co ciekawe, w pierwszych dziesięciu dniach grudnia ub.r. ceny w sklepach rdr. wzrosły o blisko 8%, o czym informują autorzy ww. raportu. – Sieci handlowe, na bieżąco obserwując ruch w swoich placówkach, szybko podejmowały zmienne decyzje o obniżaniu cen. Musiały obawiać się spadku sprzedaży. Inaczej rozpęd z początku grudnia nie wyhamowałby. Co prawda, w skali całego miesiąca nie jest to duża różnica, ale dla portfeli konsumentów to naprawdę spore oszczędności, szczególnie przed świętami. Dla sklepów to oczywiście niższe zyski, ale – z ich perspektywy – pewniejsze – wyjaśnia dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX.
Gdyby sieci handlowe nie zahamowały dalszych podwyżek, święta w polskich domach okazałyby się zdecydowanie droższe. Jednak wiele wyjaśnień dostarcza także raport UCE RESEARCH i Hiper-Com Poland, z którego wynika, że od 1 do 24 grudnia ub.r. ubyło 19% akcji promocyjnych rdr. Z kolei rok wcześniej przybyło w sklepach średnio 16% promocji rdr. Jak stwierdza dr Łuczak, przed samymi świętami retailerzy mocno wyhamowali z podwyżkami, by ratować swój wizerunek.
– Warto przyjrzeć się temu, dlaczego sieci handlowe zaoferowały mniej promocji. Moim zdaniem, najważniejszym powodem było wejście w życie w 2023 roku Dyrektywy Omnibus. Musząc podawać najwyższe ceny promowanych produktów z ostatnich 30 dni, wielu retailerów zrezygnowało z pseudozniżek. Do tego niektóre sklepy ominęły nowe przepisy, nie stosując klasycznych promocji, za to wykorzystując w szerszym zakresie politykę kodów rabatowych – komentuje dr Tomasz Kopyściański z Uniwersytetu WSB Merito.
Do powyższego ekspert dodaje, że wzrosły koszty prowadzenia działalności gospodarczej. I sieci handlowe musiały sprostać rosnącym wymaganiom klientów w zakresie jakości obsługi, a to generuje kolejne nakłady finansowe. Niemniej dr Kopyściański uważa, że pomimo mniejszej liczby klasycznych promocji, sprzedawcy i tak intensywnie konkurowali cenami w okresie zwiększonych obrotów. To było widoczne w ogólnym wyhamowaniu cen.
– Możliwości zakupowe Polaków są coraz mniejsze na skutek utrzymującej się już od lat wysokiej inflacji. Jednocześnie żywność stanowi podstawową potrzebę, z której ludzie nie zrezygnują. Dlatego też chcąc uniknąć pogorszenia nastrojów, sklepy nie zdecydowały się na istotne podwyżki cen na koniec roku. Jednak konsumenci nie mogą oczekiwać, że w dłuższej perspektywie sieci handlowe nie będą podniosły cen. W całej gospodarce drożeją surowce, zasoby energetyczne i paliwa. I na sklepowych półkach te wzrosty muszą być widoczne – tłumaczy dr Orpych.
Jak przypomina dr Kopyściański, cenowa walka konkurencyjna sprzedawców jest charakterystyczna dla grudnia i początku stycznia, czyli tradycyjnego okresu wyprzedaży. Ale to zjawisko nie trwa przecież przez cały rok, lecz właśnie się kończy. Eksperci z Uniwersytetu WSB Merito nie przewidują, by retailerzy dalej decydowali się na hamowanie podwyżek cen, nawet przed Wielkanocą.
– Prognozuje się, że w drugiej połowie roku inflacja – po wyhamowaniu – ponownie przyspieszy. Wówczas retailerzy znowu będą musieli zmienić optykę w kwestii cen. Na pewno będą bacznie obserwować sytuację. Stąd trudno już teraz stawiać pewną i na 100% wiarygodną długoterminową prognozę. W szczególności dotyczy to przewidywań co do tego, jak branża handlowa będzie reagowała na sytuację w gospodarce, w tym również jak finalnie będzie to przekładała na ceny w sklepach. Natomiast jedno jest niemal pewne, że kolejny raz może się nie skusić na sztuczne hamowanie cen. Prędzej nadwyżki zostaną przerzucone na konsumentów – podsumowuje ekspert z Grupy BLIX.
[MondayNews.pl]