Obniżka stóp procentowych może zachęcić Polaków do większej aktywności na rynku kredytowym. Już w 2014 roku banki udzieliły 7,6 mln kredytów o łącznej wartości 78 mld zł. Obniżenie stóp, a więc i oprocentowania kredytów, oznacza dla banków konieczność poszukiwania bardziej rentownych i atrakcyjnych dla klientów produktów. W ubiegłym roku były to karty kredytowe.
Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że 2014 rok był dobry dla rynku customer finance. Polacy zaciągnęli 7,6 mln pożyczek, czyli o 13 proc. więcej niż w 2013 roku. Ich wartość była o 11 proc. większa, wzrosła do 78 mld zł.
– Na taki wynik wpływ miał stabilny rozwój gospodarczy w Polsce. Rosnące zatrudnienie i spadek bezrobocia przełożyły się na większy optymizm konsumentów, a tym samym na zwiększenie ich zakupów, w części finansowanych kredytem. Z drugiej strony spadek stóp procentowych sprawił, że kredyty stały się tańsze – tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Biznes Artur Gaj, zarządzający programami lojalnościowymi i komunikacją w Sygma Banku.
W tym roku liczba udzielanych kredytów może być jeszcze większa. 4 marca Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny obniżyła stopy procentowe. Stopa referencyjna wynosi obecnie 1,5 proc. (wcześniej 2 proc.), a stopa lombardowa, od której zależy oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych, została obniżona o 50 punktów bazowych do 2,5 proc. To oznacza, że maksymalne oprocentowanie może teraz wynosić 10 proc. (czterokrotność stopy lombardowej).
Dla banków – w sektorze kredytów – obniżki stóp to niekoniecznie dobra wiadomość. Dlatego szukają rentowności w innych oferowanych produktach.
– W ubiegłym roku takim produktem były karty kredytowe. Po raz pierwszy od lat 2008-2009, czyli od kryzysu finansowego, zwiększył się portfel kart kredytowych i wyniósł 6,3 mln sztuk, choć trzeba pamiętać, że aktywnych jest ok. 4 mln kart – mówi Gaj.
Ekspert podkreśla, że banki wciąż czeka dużo pracy, aby przekonać klientów do kart kredytowych i korzystania z nich przy codziennych zakupach. Dlatego tworzone są programy lojalnościowe i rabatowe.
Banki chcą również korzystać na rozwoju bankowości mobilnej. Ten rynek w Polsce dopiero raczkuje, więc instytucje finansowe dopiero szukają optymalnych rozwiązań.
– Od szybkiego wzrostu rynek powstrzymuje brak jakichkolwiek standardów. Na razie poszczególne banki oferują inne rozwiązania, często mają je także w ofercie operatorzy komórkowi. Klient musi mieć wyraźną korzyść z takiego rozwiązania, bo przecież z kart też już można bardzo wygodnie korzystać – podkreśla Artur Gaj.
Obecnie z bankowości mobilnej korzysta 3,5 mln Polaków. Liczba ta powinna systematycznie rosnąć, zwłaszcza że rodzimy rynek jest otwarty na nowinki technologiczne. Szybko przyjęła się np. płatność bezstykowa kartami, obecnie 20 z 35 mln wydanych kart ma taką możliwość, dlatego eksperci liczą na to, że podobnie będzie też z bankowością mobilną.
– Jesteśmy na początku tego procesu, w tej chwili rynek rośnie o kilkaset procent rocznie. Tempo jest bardzo duże, ale należy pamiętać, że ruszamy prawie z zerowego poziomu – zaznacza Artur Gaj.
[Newseria.pl]