Jak będzie wyglądać praca (w) przyszłości?

Nigel Marsh, autor bestsellerowego „Fat, forty and fired”, napisał, że są tysiące ludzi, którzy narzekają, że za długo pracują, za ciężko, i to na dodatek w pracy, której nie cierpią. A wszystko to robią po to, aby kupić rzeczy, których nie potrzebują, by zaimponować ludziom, których nie znoszą. Myśl bardzo chwytliwa, być może jest też powodem, dla którego Marsh twierdzi, że praca to nie wszystko, że trzeba znaleźć zdrowy balans między karierą a życiem osobistym. On odnalazł go dopiero wtedy, gdy stracił pracę.

bb3-006a

Firmy najczęściej nie liczą się z pracownikami, z życiem, jakie wiodą, gdy wychodzą z biura. Ważne więc wydaje się ustalenie granic, co wcale nie jest takie znowu łatwe, bo konkurencja, bo kryzys… Znajdzie się mnóstwo wymówek. Prawda wygląda tak, że przedsiębiorstwa, w których pracujemy, stworzone zostały tak, aby wyciskać pracowników jak cytrynę. Pracując ponad normę, przestajemy mieć czas na rozwój intelektualny, emocjonalny i duchowy. W naszym życiu nie ma więc zasadniczej równowagi, która pozwoli nam osiągnąć szczęście.

Praca, rozwój, relaks – nie można tego wszystkiego pomieścić w ciągu jednego dnia. Dzień okazuje się bowiem za krótki, ba, życie jest na to za krótkie. Nie warto jednak czekać na emeryturę, wtedy możemy przecież już nie mieć zdrowia, by robić to, o czym marzyliśmy całe nasze życie, ale nie mieliśmy czasu, by to zrobić. Zwłaszcza, gdy mamy dzieci, wolny czas staje się jeszcze ważniejszy. Co najcenniejszego możemy dać dziecku? Nie zabawki, nie lekcje ze świetnym korepetytorem, ale właśnie czas.

Długie godziny spędzone w pracy nie przekładają się na efektywność

Co więcej – jak zauważa menager Jason Fried z 37signals, ustawowe 40 godzin spędzane w pracy często nie jest efektywnie wykorzystywane. To sprawia, że sytuacja poświęcania się pracy kosztem życia rodzinnego staje się coraz bardziej frustrująca. Przez 1/3 doby robimy więc często to, co wcale nie wydaje się takie ważne, a czas przecież ucieka, z sekundy na sekundę.

Wielu kreatywnych ludzi potrzebuje długich godzin, aby stworzyć dany projekt, aby go gruntownie przemyśleć i wdrożyć poprawki. To wcale takie łatwe, gdy w pracy ciągle ktoś lub coś odrywa nas od biurka. Pod koniec dnia okazuje się, ze mimo ze podjęliśmy się wielu drobnych zadań, w gruncie rzeczy nie zrobiliśmy nic konkretnego. Skarżą się na to przedstawiciele zawodów, które wymagają skupienia i ciszy, a więc: inżynierowie, graficy, programiści, pisarze itd.

Te niewielkie i niewiele znaczące działania zakłócają naszą pracę. To trochę jak ze snem. Ciągle przerywanie go sprawi, że zmarnujemy mnóstwo czasu, ale rano wcale nie obudzimy się wypoczęci. Dobrze wykonana praca – tak jak sen – trwa około 8 godzin.

Kto nam tę pracę zakłóca? Managerowie odrywają nas od zadań, pytając, jak idzie, czasami przerywają  w połowie naszą myśl, a potem na próżno próbujemy wrócić do tego momentu skupienia i przypomnieć sobie, o czym to ja myślałem. To jak przerywany sen, który sprawia nam przyjemność, a gdy rozbrzmiewa się dźwięk budzika, żałujemy, że już nie uda nam się go skończyć.

Menagerowie uwielbiają też zwoływać zebrania, ba! Oni się w tym lubują. Podczas spotkań wcale nie pracujemy, ale dyskutujemy o pracy, co oznacza, ze ponownie tracimy czas. Jesteśmy w biurze, niby pracujemy, ale nie do końca. Czy rozwiązaniem na to wydaje się praca w domu? Niby tak, ale pracodawcy nadal jak ognia unikają angażowania pracowników zdalnych, bo uważają, że tylko oni są tym rodzajem bicza, który przypilnuje podwładnych przy pracy. Bo przecież w domu wstaną za późno, włączą telewizję, odbiorą telefon i tak minie im cały dzień.

Niejeden menager zadaje sobie to pytanie: „Skąd mam mieć pewność, że zdalny pracownik przepracuje pełne 8 godzin?” I tutaj tkwi błędne założenie. W pracy też przecież wiele rzeczy nas rozprasza, tylko, że nie mamy na to wpływu, w domu natomiast wszystko zależy od nas – czy włączymy telewizor czy wejdziemy na Facebooka – to wszystko nasze indywidualne decyzje, podjęte przez nas samych.

Co nas motywuje do pracy?

Skoro nie potrzebujemy nad nami menagera, który odrywa nas od twórczej pracy, to co nas zmotywuje? Do pracy – jak uważa Dan Ariely z Duke University  – nie zachęcają nas wyłącznie pieniądze ani inni ludzie, nie każdy lubi brać udział w wyścigu szczurów. Często tę motywację znajdujemy wewnątrz siebie, sami stawiamy sobie cele, które chcemy osiągnąć i to napędza nas do działania. Za przykład niech posłuży wspinaczka wysokogórska, zdobywanie szczytów. Mierzymy się sami z sobą i to jest najpiękniejsze.

Motywuje nas do pracy także to, że zostaniemy na przykład pochwaleni za dobrze wykonaną pracę, stanowi ją satysfakcja naszego klienta, a przede wszystkim świadomość, że nasza praca jest użyteczna, że nie poszła na marne.

Widoczne owoce pracy motywują najbardziej. Gdy stworzymy na przykład projekt, nad którym siedzieliśmy po nocach tygodniami, a szef na naszych oczach wrzuci go do niszczarki, wraz ze zniszczeniem dokumentu zniszczy naszą motywację. Przynajmniej na jakiś czas. Kiedyś poznaliśmy prawnika, którego męczy, że nie widzi efektów swojej pracy, stwierdził, że chyba kupi pole rolne i będzie sadził ziemniaki albo zacznie robić meble. Bo tylko w ten sposób będzie widział widoczne efekty swojej pracy, a to niewątpliwie da mu radość.

Największą satysfakcje mamy, gdy się dużo napracowaliśmy i zostało to docenione. To tak jak porównać zupę w proszku z tą, którą ugotowaliśmy od zera. Tworzenie, wyzwania, duma – to nie są przereklamowane slogany, ale elementy, które układają się w układankę zwaną motywacją. Tylko czy pracodawcy to zauważą i zaczną wdrażać zmiany?

Żyj i pracuj bez ograniczeń z PayVenture.co.

Mariusz Orzelski

CEO&Founder PayVenture.co

reklama:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.