Dlaczego Polska wciąż nie jest gotowa na powódź?

bb0059Wielka woda powraca, co kilka lat. Wszyscy zdają sobie sprawę, że problem istnieje. Jednak polskie instytucje odpowiedzialne za zarządzanie wodami śródlądowymi, zamiast w nowoczesny i skuteczny sposób zabezpieczać nas przed skutkami powodzi, zwiększają zagrożenie powodziowe w Polsce. Dzieje się tak, m.in. za sprawą regulacji, pogłębiania i tzw. prac utrzymaniowych na polskich małych rzekach – informuje organizacja ekologiczna WWF Polska.

Nerwowa atmosfera ostatnich dni jest rezultatem nieodpowiedzialnej gospodarki wodnej – tłumaczy dr Przemysław Nawrocki z WWF Polska. – Deklaracje Premiera Donalda Tuska, zapewnienia o gotowości do niesienia pomocy ludziom, nie zabezpieczą nas przed powodzią. Od ponad dwóch dekad polskie władze nie wykorzystały swojej szansy na gruntowną rewizję polityki przeciwpowodziowej. 

Zamiast budowy i modernizacji wałów potrzebujemy ich odsuwania, tam gdzie, istnieje taka możliwość, a tym samym zwrócenia rzekom terenów zalewowych. Rzeka jest żywiołem i myślenie, że jeszcze wyższy wał uwięzi wodę w korycie i nie rozleje się na zabrane rzecznej dolinie obszary, gdzie powstały kolejne zabudowania, stwarza fałszywe poczucie bezpieczeństwa. W Polsce, dopiero teraz udało się rozpocząć pierwszy projekt odsuwania wałów na Odrze, na odcinku Domaszków-Tarchalice. Z inicjatywy WWF Polska udało się przekonać administrację publiczną do podjęcia pierwszego w dziejach naszego kraju przedsięwzięcia, przywracającego rzece tereny zalewowe. 

Jednak najbardziej pilnym i prostym do realizacji zadaniem jest powstrzymanie regulacji i pogłębiania małych polskich rzek – dodaje Nawrocki. – Tak zwane prace utrzymaniowe, polegające na ich pogłębianiu („odmulaniu”) i regulowanie małych rzek, pomimo, że często realizowane pod hasłem ochrony przed powodzią, faktycznie zwiększyły w drastyczny sposób zagrożenie powodziowe. Dzieje się tak, bo zdegradowane w ten sposób małe rzeki i potoki, przyspieszają znacznie spływ swoich wód do rzek głównych, co z kolei skutkuje szybkim ich wezbraniem do stanów powodziowych. W ten sposób znacząco mogą wzrosnąć szkody powodziowe, bo właśnie nad głównymi rzekami koncentruje się najcenniejsza infrastruktura komunalna i przemysłowa. Kosztowana regulacja i pogłębianie małych rzek rozwiązuje marginalne problemy, np. lokalne podsiąkanie łąk. I często przenosi ten sam problem w dół rzeki. Jednocześnie w skali całego kraju mamy przez to rzeczywiście groźny efekt szybkiej kumulacji wód i wezbrań na dużych rzekach, stanowiących zlewnie dla mniejszych cieków.

WWF Polska przygotował specjalny raport dotyczący niszczenia przyrody polskich rzek bezzasadnymi i niewłaściwie prowadzonymi pracami hydrotechnicznymi i melioracyjnymi. Okazuje się, że od 2010 roku zostało zniszczonych aż 16 tysięcy kilometrów małych rzek, co bez wątpienia tylko wzmogło jeszcze bardziej zagrożenie powodziowe. Stoimy w obliczu coraz większej katastrofy, bo skutki tych działań odczuwa nie tylko środowisko, ale przede wszystkim ludzie.

Wciąż słyszymy w wypowiedziach polityków, że Polska jest gotowa, bo ma skuteczny system ostrzegania przed powodzią i kilka wielkich inwestycji przeciwpowodziowych – konkluduje Nawrocki. – Problem trzeba jednak rozwiązać inaczej, przede wszystkim eliminując przyczyny, a nie tylko informując o skutkach powodzi. Powodzie nie powstają w rzekach, ale w zlewni. Wieloletnie zaniedbania w sięganiu po nowoczesne rozwiązania pozwalające na przyjazne dla środowiska i efektywne zatrzymywanie wody na obszarze zlewni, z których dziś korzysta Europa na zachód od Odry, mszczą się na mieszkańcach terenów zalewowych, ale też na finansach państwa i wszystkich podatnikach. Finansujemy z naszych podatków kosztowne i nieefektywne rozwiązania, które wymagają kosztownej konserwacji i napraw. Znacznie tańszym i skuteczniejszym rozwiązaniem, byłoby zaprzestanie niszczenia rzek i ich renaturyzacja, w tym oddanie im terenów zalewowych, tam gdzie jest to możliwe oraz niedopuszczanie do wkraczania zabudowy na tereny zalewowe. 

Nie można także lekceważyć faktu, że zmiany klimatu skutkują wzrostem częstości występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak ulewne deszcze o wielkiej intensywności wywołujące katastrofalne powodzie. Zabezpieczenia przed powodzią, które mogły sprawdzać się w przeszłości, ewidentnie nie sprawdzają się już dziś i tym bardziej nie będą skuteczne w przyszłości – rzeki potrzebują teraz więcej miejsca niż kiedykolwiek w przeszłości.

[www.wwf.pl]

bb0059
Na zdjęciu: rzeka Biała Lądecka w miejscowości Żelazno (gm. Kłodzko); 17 maja 2014 r., godz. 19.36
reklama:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Rozwiąż równanie: *Time limit exceeded. Please complete the captcha once again.