W lutym produkcja przemysłowa obniżyła się o 2,1 proc. w skali roku po 0,3 proc. wzroście w styczniu. W ujęciu odsezonowanym spadek produkcji był większy niż w poprzednim miesiącu i wyniósł 2,4 proc. rok do roku.
Spadki produkcji przemysłowej wystąpiły w 17 spośród 34 sekcji. Najsilniej spadła produkcja maszyn urządzeń (-13,2 proc.), metali (-8,2 proc.), samochodów (-5,9 proc.). W spadkowych sekcjach przemysłu przeważały te z większym udziałem eksportu. Stąd brak namacalnych dowodów na znaczny pozytywny wpływ domniemanego ożywienia w Niemczech na polski przemysł. Dodatkowo dane lutowe mogą, podobnie jak styczniowe, znajdować się pod wpływem krótkookresowego odreagowania po wyjątkowo słabym grudniu.
– Kluczowe dla określenia momentum produkcji przemysłowej mogą mieć dane marcowe, w których powinny znaleźć się już zamówienia na kolejne sześć miesięcy. Pamiętajmy jednak, że w marcu na produkcji przemysłowej negatywnie może ważyć efekt pogodowy – wyjaśnia Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku.
W lutym b.r. produkcja budowlano-montażowa spadła o 11,4 proc. w ujęciu rocznym (po wyłączeniu czynników sezonowych i kalendarzowych spadek sięgnął 12,2 proc.). Z kolejnej poprawy (grudzień: -25,2 proc.; styczeń: -16,1 proc.) dynamiki produkcji budowlanej nie należy jednak wysnuwać zbyt daleko idących wniosków. Po pierwsze, wynika ona częściowo z lepszych warunków pogodowych odnotowanych w tym roku – nasza własna prognoza, opiewająca na -3,0 proc. r/r, zakładała głównie ten efekt. Po drugie, załamanie notuje się od kilku miesięcy we wszystkich rodzajach aktywności budowlanej, od wznoszenia budynków po prace związane z budową infrastruktury. Po trzecie, wciąż niekorzystnie działają efekty bazy związane z przygotowaniami do Euro 2012 i wysokim poziomem aktywności w mieszkalnictwie w I połowie 2012 roku. – Z samych efektów bazowych możemy wnioskować, że dopiero druga połowa roku może przynieść stabilizację sytuacji w sektorze – mówi Ernest Pytlarczyk. – Wreszcie, wciąż oczekujemy na pozytywne sygnały z sektora mieszkaniowego – w piątkowych danych nt. budownictwa mieszkaniowego próżno ich szukać – dodaje ekonomista. Na impuls ze strony sektora publicznego przyjdzie gospodarce najpewniej czekać aż do momentu uruchomienia funduszy unijnych z nowej perspektywy (czyli do 2014) – dostępna wiedza na temat rozstrzyganych przetargów wskazują raczej na złagodzenie ścieżki spadkowej niż na jej zatrzymanie, nie mówiąc o odwróceniu.
Ceny producentów spadły o 0,4 proc. w ujęciu rocznym (konsensus -0,5 proc., nasza prognoza -0,5 proc.), poprzednie dane zostały zrewidowane lekko w dół o 0,1pp. W przekroju po sekcjach, ceny w przetwórstwie przemysłowym zostały podniesione o 0,4 proc. m/m, w górnictwie o 0,5 proc. m/m zaś ceny produkcji i dystrybucji mediów (energia elektryczna, gaz) obniżyły się nieznacznie o 0,1 proc. m/m. W ujęciu bazowym (wyłączając ceny koksu i produktów rafinacji ropy naftowej) ceny producentów w przetwórstwie przemysłowym podniosły się o 0,2 proc. (nieco mniej niż 0,3 proc. odnotowane w poprzednim miesiącu), co przełożyło się na nieznaczny wzrost rocznej dynamiki cen producentów właśnie w tym ujęciu. – Chociaż można przypuszczać, że dołek na cenach producentów w ujęciu bazowym mamy już za sobą, wysoka baza statystyczna będzie w najbliższych 3 miesiącach nieubłagana. Tym samym okres najniższej dynamiki cen producentów w ujęciu bazowym przypadnie prawdopodobnie na maj. Z tego też powodu dezinflacja trwa w najlepsze – wyjaśnia główny ekonomista BRE Banku.
Dzisiejsze dane eksperci BRE oceniają jako w znacznej mierze bezkonkluzywne (a przynajmniej nie zmieniające naszej diagnozy słabej koniunktury w I połowie 2013 i w szczególności spadków w inwestycjach publicznych i mieszkaniowych). – Co więcej, w praktyce gwarantują niższą dynamikę PKB w I kw. 2013 niż w IV kwartale poprzedniego roku – mówi Ernest Pytlarczyk. Z punktu widzenia RPP realizuje się scenariusz stagnacyjny, na który wskazywał zresztą Andrzej Bratkowski postulując jednocześnie wznowienie obniżek stóp procentowych. Przestrzeń do obniżek – biorąc pod uwagę 2 proc. stopy realne (w oceanie ujemnych stóp realnych w Europie) oraz wskazania reguły Taylora (choćby tej używanej przez NBP) – jest „znaczna”, oczywiście biorąc pod uwagę ograniczenie w postaci procesu decyzyjnego w RPP.
[Źródło: http://media.brebank.pl/]