Ulgi podatkowe niewystarczającą zachętą do oszczędzania w IKE czy IKZE

Politycy przesadnie uwierzyli, że ulgi podatkowe będą wystarczającą zachętą do oszczędzania na starość – pisze „Rzeczpospolita” (Nr z 21.11.2012 r.). Z indywidualnych kont emerytalnych (IKE) i indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) korzysta niewiele osób.

Do tej pory w III filarze zgromadzono 10 mld zł, podczas gdy na emerytury z samego ZUS rocznie wydaje się blisko 120 mld zł – podaje gazeta. I tłumaczy, iż „jedną z przyczyn niepowodzenia IKE i IKZE jest przesadna wiara, że ulgi podatkowe będą wystarczającą zachętą”. Tymczasem w Polsce większość klientów jest pasywna, jeśli chodzi o wybór produktów inwestycyjnych i ” zdaje się na rekomendacje sieci sprzedaży, np. banku lub agenta ubezpieczeniowego”. A dla sieci sprzedaży ważny jest parametr rentowności – twierdzi dziennik. W opinii „Rz”, firmy dokonują więc selekcji produktów aktywnie promowanych i „produkty o niskiej marży są wypierane przez bardziej dochodowe”. Sprzedawcy chętniej oferują produkt bardziej dla nich dochodowy, np. ubezpieczenie na życie zamiast IKE. W rezultacie IKE i IKZE trafiają w próżnię. Klienci nie są w stanie korzystać z nich samodzielnie, a instytucje finansowe nie są zainteresowane w ich promowaniu – podkreśla 'Rzeczpospolita”. Według dziennika, produkt III filarowy powinien być efektywny, o jak najniższych kosztach dla klienta, łatwy w obsłudze w zakresie zawarcia i rozwiązania umowy oraz formalności wobec Urzędu Skarbowego. „Im większa łatwość korzystania z produktu, tym staje się on bardziej samoobsługowy, tzn. więcej osób jest w stanie korzystać z niego bez pomocy sprzedawcy” – dodaje „Rzeczpospolita.”

BCC: apel o zaprzestanie „dalszych manewrów z OFE”
W opinii Marka Goliszewskiego, prezesa Business Center Club, „nie należy opierać się tylko na ZUS, który gwarantuje nam 1,8 tys. zł emerytury, ale na trzech filarach, co zagwarantuje około 4 tys. zł emerytury” – podaje „Gazeta Wyborcza” (Nr z 19.11.2012 r.). Zdaniem prezesa Goliszewskiego, nie należy robić „dalszych manewrów z OFE”. Pozbawił on fundusze już 14 mld zł. „Podreperował trochę budżet państwa, ale spowodował ukryty dług w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Sam fundusz w perspektywie pięcioletniej będzie zadłużony z tego i innych tytułów na 380 mld zł. To tyle, ile Polska dostanie z Unii Europejskiej w funduszach europejskich” – powiedział Goliszewski. Podkreślił – pisze „GW” – że aby polski system emerytalny zreformować, należy zlikwidować tzw. emerytury mundurowe. „Ten system emerytur mundurowych kosztuje nas 20 mld zł” – stwierdził prezes BCC. Z kolei według Stanisława Gomułki, głównego ekonomisty BCC, „deficyt w FUS wynosi obecnie około 60 mld zł i będzie narastał w najbliższych latach (..) Do roku 2017 będziemy mieli jego wzrost o blisko 20 mld zł”. Gomułka uważa, iż przejęcie części składki do OFE przez budżet państwa było niekorzystną inicjatywą. A ” przesunięcie tych środków z OFE do subkont w ZUS to tworzenie nowego długu” – twierdzi. Jak mówi w „Wyborczej” prof. Gomułka, „według oficjalnego dokumentu rządu nowe zobowiązania do roku 2020 urosną do blisko 220 mld zł.(…) nowy dług publiczny w ZUS na tych nowych kontach sięgnie 28 proc. PKB. To będzie dług, który nie będzie występował nigdzie w statystykach” .

Podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat zabiegiem spóźnionym ?
Indermit Gill, główny ekonomista Banku Światowego ds. Europy Wschodniej i Azji Środkowej uważa, iż podniesienie wieku emerytalnego w Polsce było dobrym ruchem, choć zbyt rozłożonym w czasie i oczywiście spóźnionym – podaje „Rzeczpospolita” (Nr z 20.11.2012 r.). Indermit Gill: powiedział w wywiadzie dla gazety, iż „trzeba poprawiać warunki otoczenia biznesu, przejrzeć i ograniczyć nakłady na zabezpieczenie społeczne, poprawić jakość budżetu i zarządzania finansami. I oczywiście jakość administracji publicznej” . Jego zdaniem, ochrona socjalna w Polsce innych krajach jest słabym elementem gospodarki i wymaga zmian. „Ale są i dobre wzorce, np. w zakresie zabezpieczenia socjalnego dobrym przykładem reform jest Islandia, w zakresie prawa pracy Dania, a Niemcy w zakresie pomocy społecznej. Reformy w tym przypadku nie sprowadzają się do głębokich cięć, ale stworzenia systemu, który nie będzie zniechęcał do pracy, zapewniając jednocześnie bezpieczeństwo najbardziej potrzebującym” – twierdzi w dzienniku. W opinii Gilla, jeśli przeznacza się więcej niż 10 proc. PKB na zabezpieczenie społeczne, to lepiej wydać te pieniądze w inny sposób, na rozwój. „Tymczasem Polska przeznacza prawie 17 proc. PKB na zabezpieczenie społeczne. To zdecydowanie za wysoki poziom” – mówi Indermit Gill w „Rzeczpospolitej”.

[Źródło: Rzecznik Ubezpieczonych; http://rzu.gov.pl/]

reklama: